8 maja 2017

Słaby dzień

Cześć :(
Znacie to uczucie, kiedy kupujecie sobie coś, rozpakowujecie i okazuje się totalną klapą? A wyobrażaliście sobie coś superowego. Albo, gdy zamawiacie coś w restauracji co brzmi świetnie, wygląda cudownie, więc już czujecie gamę najlepszych smaków, a okazuje się, że nie da się tego przełknąć? Właśnie dzisiaj przeżyłam taki zawód. Zamówiłam sobie ładny zestaw ciuchów, bo w najbliższym czasie zbliża się kilka różnych okazji. Przyszły, rozpakowałam i były piękne. Założyłam górę i byłam zachwycona, założyłam dół (spódnicę) i myślałam, że się rozpłaczę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, gdy obejrzałam się w lustrze to okrutnie grube nogi, które w spódnicy wyglądały jak odnóża żaby. Drugie, to mega wielki tyłek wystający zza mnie, jakby ktoś jeszcze wszedł ze mną w tą spódnicę. Trzecie, szerokość mojej talii i brzucha, które wyglądają, jakbym zjadła swoją mamę. Byłam przerażona. Wiem, że jestem gruba, ale to co zobaczyłam dzisiaj w lustrze przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Znacie to uczucie, gdy coś Wam się nie podoba w wystroju Waszego pokoju i chcecie to jak najszybciej zmienić? Albo jak chcecie położyć sobie jakąś świeczkę na stoliku i szperacie w internecie, żeby jak najszybciej ją znaleźć? Gdy zobaczyłam jaka jestem gruba, chciałam od razu przestać jeść. I tak zrobiłam. Jestem głodna, ale nie chcę nic jeść, bo wiem, że będę na siebie zła, jest mi zimno, ale nie chcę zakładać bluzy, bo chcę jak najwięcej spalić na ogrzewaniu swojego organizmu. Jutro już tak nie będzie, wiem to. Ale nienawidzę tego uczucia. Udaję, że wszystko jest w porządku, a nie jest. Siła mojej psychiki jest słaba. Kiedyś pęknę. I boję się, że to się stanie w najmniej oczekiwanym momencie. Jutro wracam do szkoły. Znacie to uczucie, gdy słyszycie, że ktoś Was obgaduje, albo z Was żartuje, ale Wy udajecie że tego nie słyszycie, bo macie wrażenie, że wtedy to do Was nie dotrze? Ja znam. I nienawidzę tego, bo później to wraca z potrójną siłą w momencie kiedy jestem okrutnie słaba. Albo to uczucie, kiedy myślicie, że ktoś Cię lubi i się z Tobą przyjaźni, ale później powie Ci tak po prostu, że jesteś zjebany. I to zjebany dlatego, że zrobiłeś jakąś drobnostkę. Albo jeszcze lepiej - nie zrobiłeś czegoś, chociaż ten ktoś myśli że tak i nazwie Cię zjebanym, a jak się dowie prawdy to nie przeprosi. Kocham to. Nagle mam wrażenie, że skoro z taką łatwością przyszło mu obrażenie tego, a z trudnością przyszło przeproszenie, to czy on na pewno mnie lubi. Dlaczego ja się staram, żeby nasza przyjaźń przetrwała, skoro on tego nie robi? Może dlatego, że piekielnie potrzebuję kogoś. Że chcę, aby ktoś mnie wreszcie zaakceptował i polubił. Żebym nie słyszała tych wrednych żartów i obgadywania, bo jestem gruba. W ogóle, to mam wrażenie, że ludzie widząc, jak ktoś gruby je (nieważne co, czy jabłko, czy kanapkę, czy batona) to wpatrują się jakby zobaczyli kosmitę. "Jak ona może jeść? Ona jest gruba". "To grubi jedzą?". Rodzice się mnie pytają, dlaczego nie robię sobie nic do jedzenia do szkoły. Odpowiedź jest prosta - nie chcę żeby ktoś widział, że jem. Czuję wtedy, że robię coś niewłaściwego. Że jedzenie u grubego to to samo co marihuana u chudego. Wiem, że to nieprawda. Wiem, że to kiedyś minie. Ale to, że te żarty kiedyś miną słyszę od zerówki. I to w ogóle się nie zmienia...
eLena